• Czym jest Poza schematem?
  • O autorze
  • Publikacje
  • Współpraca
  • Polityka Prywatności
  • Kontakt
  • Czym jest Poza schematem?
  • O autorze
  • Publikacje
  • Współpraca
  • Polityka Prywatności
  • Kontakt
Co ci w życiu nie wyszło, czyli słowo o „Zawodzie”
29 października, 2017

Buddyzm określa oświecenie jako stopniowe pozbywanie się złudzeń. Bycie w kontakcie z prawdą nie oznacza szukania idei prawdy, ale przebywanie w bezpośrednim kontakcie z rzeczywistością. Zobaczyć świat bez zniekształceń naszego umysłu, który non stop tworzy coraz to nowe wyobrażenia, to znaczy stać się oświeconym i odkryć w sobie naturę Buddy. Gdy człowiek zrozumie nietrwałość świata, będzie mógł się po raz pierwszy w życiu naprawdę roześmiać. W tym rozumieniu nasze społeczeństwo jest od prawdy w cholerę daleko.

Żyjemy w czasach, gdy – chociaż stopniowo się to zmienia – synonimem sukcesu wciąż jest facet z Rolexem na ręku, Mercem w garażu i w garniturze od Armatniego. Towarzyszy mu piękna, mądra i zadbana kobieta, która ogarnia dom, dzieci i z powodzeniem prowadzi jeszcze własny salon kosmetyczny. Wizerunek powodzenia stworzyliśmy na słabo zbadanym doświadczeniu znanym garstce ludzi. Bo w końcu – jak twierdzą sami autorzy podręczników bogacenia się – większość dostępnych zasobów znajduje się w rękach  niewielkiej garstki ludzi, którzy wiedzą coś, czego nie wie reszta. Człowiek zaczyna więc szukać tego tajemniczego Graala, zwanego sukcesem i wciąż słyszy, że czai się on za rogiem. Jeszcze jeden telefon, jeden sprzedany produkt, jedna rozmowa więcej i w końcu dokopiesz się do owych diamentów. I wtedy następuje oświecenie, tylko że w przeciwieństwie do tego buddyjskiego nie chce się po nim śmiać, tylko płakać.

Musi minąć sporo czasu, nim człowiek zrozumie, jak dalekie od prawdy jest nasze wielbiące sukces społeczeństwo. Bo to właśnie porażka towarzyszy nam przez większą część życia. Większość zakładanych firm upada. Większość sprzedawców nie odnosi sukcesu w branży. Więcej artystów rezygnuje niż znajduje odbiorców swoich dzieł. Nasza codzienność to nie fizyka kwantowa, gdzie bez obserwatora nie ma eksperymentu. Chociaż nie mówi sie o porażce, nie oznacza to, że jej nie ma. Tylko że trudno się zaśmiać i uwierzyć w ową buddyjską mądrość o przemijaniu i nietrwałości świata. Bo taki mnich może wędrować po górskich wioskach z bambusową miseczką i zawsze ktoś go nakarmi. Ty jednak zostałeś w najlepszym razie z rachunkami do zapłacenia, w najgorszym ze sporym długiem. Nie stać się na bezpłatny staż, aby wejść w kołowrotek i zacząć robić targety w korporacji. Cóż z tego, że skończyłeś studia, skoro nic z nich nie pamiętasz, a pracę w zawodzie i tak dostaje się jedynie po znajomości, a ty nie znasz nikogo. Po dziesięciu obiecujących rozmowach, z których żadna do niczego nie prowadzi rezygnujesz i idziesz pracować na magazyn, bo może zrobisz tam na koszt pracodawcy kurs na wózki widłowe.

źródło: https://www.swiatksiazki.pl/zawod-opowiesc-o-pracy-w-polsce-to-o-nas-6357263-ksiazka.html

To nie jest historia pojedynczego człowieka, to historia milionów już nie takich młodych Polaków. I właśnie dlatego uważam, że „Zawód” to najważniejsza książka, która ukazała się w tym roku. Półki w Empikach uwalają się od studiów przypadku kolejnych ludzi sukcesu, tymczasem nikt nie napisał o tych, którzy odpadli w tym wyścigu. „Zawód” nie będzie dołującą książką dla tego, kto przed dłuższy czas starał się o dobrą pracę. To bardzo dobrze napisany reportaż, który przede wszystkim pokazuje naszą chorą polską mentalność. Polak ma w sobie jakąś wrodzoną potrzebę dowartościowywania się kosztem tego, który ma gorzej. Dlatego prędzej zatrudni idiotę niż tego, który dobrze rokuje, bo będzie się obawiał, że go wygryzie ze stanowiska. Będzie wykorzystywał swoją pozycję zleceniodawcy i pracodawcy, ponieważ druga strona i tak zgodzi się pracować za gorszę stawkę, skoro nie ma nawet grosza oszczędności. Widocznie strategia win – win to dla nas zbyt duże wyzwanie.

Owszem, nie żyjemy na środku pustyni, można wyjechać za granicę, można nawet w Polsce znaleźć robotę w lepiej płatnej branży, znam ludzi z doktoratem, którzy jeżdżą w międzynarodówce i są w stanie zarobić te sześć, siedem tysięcy. Można po kulturoznawstwie przekwalifikować się i nauczyć programowania. Tylko jeśli rzeczywiście kochasz kulturę, to nie sposób przekupić swojego sumienia, które mówi ci, że marnujesz swój talent klepiąc kolejne linijki głupiego kodu. Tym bardziej boli świadomość, że ludzie, którzy dostają etaty w instytucjach kultury, często nie mają o niej większego pojęcia. Najgorsze jest to, że dopóki człowiek nie ma w najbliższym otoczeniu kogoś, kto znajduje się w podobnej sytuacji, czuje się jak Neo w Matrixie. Cały świat wydaje się taki kolorowy, a jedynie moje życie jest szare i pozbawione perspektyw. I właśnie dlatego „Zawód” to książka, która zasługuje na uwagę. Bo uczy nas konfrontacji z wszechobecną, choć ukrywaną przez wszystkich porażką. I – chociaż nie daje złotej rady jak zmienić swoją sytuację – na swój smutny sposób niesie ten prosty przekaz, że nie jesteś sam i może dać coś cenniejszego niż chwilowe uniesienie. Owszem, nadzieja płynąca z przekonania że nie tylko ja mam pod górkę to nie jest najwznioślejsza idea, ale w konfrontacji z nierealnymi obietnicami, jaką daje większość poradników, jest przynajmniej prawdziwa.

 

Share

recenzje

Bartosz Buśkiewicz
Autor, prowadzi bloga pozaschematem.eu oraz bartoszbuskiewicz.pl Niestrudzony poszukiwacz sensu w otaczającym go świecie z wyboru i konieczności.

  • Najnowsze wpisy

    • O wadze doceniania.
    • Gdy myślenie zaczyna szkodzić.
    • Czego możemy nauczyć się od dzieci?
    • O pewnym końcu.
    • O twardym resecie.


  • Nasza strona internetowa wykorzystuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Zdjęcia pochodzą z serwisu https://unsplash.com/


© Copyright LetsBlog Theme Demo - Theme by ThemeGoods