Jestem mniej więcej w połowie książki „W głębi kontinuum” Jean Liedloff. O tezie lansowanej w samej książce na pewno coś jeszcze napiszę, natomiast po raz kolejny napotykam na silnie akcentowaną tęsknotę za utratą naturalnego porządku przez współczesnego człowieka, czas więc zająć się tym tematem, ponieważ wraca on jak bumerang.
Gdybyśmy mieli bardzo uprościć tą tezę, to brzmiałaby następująco. Kiedyś ludzie żyli wraz z cyklem natury i ufali swoim instynktom. Współczesny człowiek oparł swoje działania na intelekcie, przez co sprzeciwił się prawom natury i swoim instynktom. O ile instynkty są wpisane w ewolucję, to nasz intelekt nie działa w zgodzie z nią, tylko próbuje ją zmieniać, wprowadzając nieład. Efektem jest zagubienie współczesnego człowieka, utrata kontaktu z korzeniami i kryzys klimatyczny.
Na pierwszy rzut oka brzmi to całkiem spójnie, jednak jest w tym stwierdzeniu spory błąd poznawczy. Skoro intelekt jest przeciwny prawom natury i ewolucji, to dlaczego ewolucja nas go nim obdarzyła? Kiedyś spotkałem się z argumentem, że człowiek nie powinien jeść mięsa bo nie ma do tego przystosowanych zębów i bez pomocy broni nie byłby w stanie w równiej walce upolować zająca. Jednak człowiek po to ma intelekt, aby wynaleźć łuk oraz nóż, co pozwala mu pokonać obie przeszkody.
Kluczowe pytanie brzmi, czy natura rzeczywiście jest doskonała jak chcieliby zwolennicy naturalnego porządku? Odpowiedź jest negatywna, w naturze jest niemało anomalii, które raczej niczemu nie służą. Czym jest zatem ludzki intelekt? Według zwolenników naturalnego porządku może być on błędem, ponieważ człowiek cywilizacji zachodniej, który tak bardzo na nim polega może doprowadzić naturę do upadku.
Nietrudno zauważyć, że jest to dylemat niemożliwy do rozstrzygnięcia. Równie dobrze możemy stwierdzić, że natura przewidziała to, że ludzki intelekt stanie się dla niej zagrożeniem i jest to częścią jakiegoś większego planu. W końcu ludzki intelekt potrafi wiele, ale raczej nie jest w stanie dorównać naturze. Najbardziej zadowalająca jest odpowiedź, jaką serwują mniej radykalni zwolennicy naturalnego porządku, a więc problemem nie jest sam intelekt, ale to, w jaki sposób się z niego korzysta. I to ma sens, staliśmy się społeczeństwem analitycznym, podczas gdy kreatywność i synteza stały się zwykłymi narzędziami, a nie sposobem życia.