Jedną z trudniejszych rzeczy w życiu jest wypracowanie szacunku dla samego siebie, a zwłaszcza do efektów swojej pracy. Nikt nas tego nie uczy, mało kto z nas zwraca na to uwagę. Dopiero w momencie, gdy chcemy pokazać innym owoc naszej pracy, dostrzegamy istotę problemu.
Przez lata podziwiałem ludzi, którzy grali na jakimkolwiek instrumencie. W chwili, gdy nauczyłem się grać na perkusji, a potem gitarze, gdy ktokolwiek pochwalił moją grę, reagowałem standardowym „to nic wielkiego”. Dziwnym trafem gdy to samo robi ktoś inny jest to dla nas czymś wielkim, a w chwili, gdy sami to opanujemy, staje się zwyczajne i nieistotne.
Trudno dociekać przyczyn takiego stanu rzeczy. Może to szkoła, może wychowanie. Może po prostu jest tak jak ze sztuczkami magicznymi? Dopóki nie wiemy, na czym polegają, robią na nas wrażenie, gdy się dowiadujemy na czym polegają, przestają nas bawić. Nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że droga do tego, aby wyrobić w sobie szacunek i podziw dla owoców własnej pracy, potrzeba dużego wysiłku.
Nie jest nam potrzebne sztuczne budowanie pewności siebie, ale głęboka świadomość i samopoznanie, aby wyrobić w sobie odwagę mówienia o tym głośno i bez oporów. To jest to, co można nazwać naszą własną prawdą. Nie ma recepty ani szablonu jak wygląda ta droga. Jedyne, co wiadomo, to że zaczyna się ona jako droga do wewnątrz, a kończy na zewnątrz.