Tytuł biologicznej bzdury roku został już rozdany. Zdobyła go w tym roku prof. Dorota Czajkowska-Majewska, która twierdziła, że szczepionki zmieniają ludzi w cyborgi. Pominę ludzi z tytułami naukowymi, którzy znaleźli się w tym rankingu, a skupię się na blogerach i celebrytach. Środowisko naukowe ma to do siebie, że i tak wykluczy ze swojego grona ludzi mówiących takie głupoty. Gorzej się z tymi drugimi.
No właśnie, w czasach, gdy każdy celebryta pisze książkę, jak ustrzec się przed szerzeniem treści, które nie są prawdziwe? W idealnym świecie powinno zadbać o to wydawnictwo i nie puścić do druku treści zawierającej błędy merytoryczne. Jednak – poza wydawnictwami naukowymi – mało które wydawnictwo o to dba. Jeśli jest to duże nazwisko, to oznacza ono dużą sprzedaż, a to oznacza duże zyski, a więc wydawajmy to jak najszybciej. Zresztą nie lepiej jest w przypadku wydawców prozy, którzy wydają książki w ogromnym pośpiechu kosztem dobrej korekty, redakcji czy tłumaczenia.
Napotykamy więc na dziesiątki błędnych skrótów myślowych. Przeglądałem ostatnio książkę rozwojową, w której autorka poleca zrezygnować z używania klasycznego zegarka, bo w końcu powinniśmy już korzystać z czasu kwantowego! Zabrakło przepisu na to, jak przechodzić przez ściany. To wszystko zmusza nas do zastanowienia się, dlaczego tak wielu ludzi i tak wierzy celebrytom? I tutaj odwiedź daje nam psychologia. Ludzie od zawsze lubili patrzeć na tych, którzy są znani. Często patrzyli z zazdrością, ale częściej z podziwem. A jeśli kryje się za tym chęć pomocy, jaką dostrzec możemy wśród wszelkich poradników, to budzi to w ludziach ufność. Co więcej, ponieważ większość podawanych sposobów zawiera określenia pewne, sprawdzone i dla każdego, to jak można w je nie uwierzyć? To dlatego polegająca na wątpieniu metoda naukowa, choć nie pozbawiona wad, pozostaje wciąż najlepszą alternatywą.