„Tak, tak, tak, do chwili mojej śmierci, na stosie lub okrutnym wygnaniu, jakie jest udziałem każdego wierzącego i ideowego człowieka w świecie głupoty, zła i nietolerancji, ślubuję, że do ostatniego słowa lub do ostatniego tchnienia, co wychodzi na jedno, chcę dochować wierności rozumowi, prawdzie, odwadze myślenia”.
[Sandor Marai, „Cztery pory roku”]
Jest to doprawdy zadziwiające, jak większość ludzi jest przywiązana do własnych opinii i uznaje je za prawdę. O ile samo przywiązanie jest w miarę zrozumiałe, to powszechne uznawanie swoich poglądów za prawdy ostateczne zdumiewa mnie każdego dnia. Ile razy słyszałeś od kogoś stwierdzenia: „To jest niezdrowe”, „On jest głupi”, „Tamten jest nieuczciwy”, „To jest niesprawiedliwe” i jednocześnie widziałeś w oczach mówiącego śmiertelną pewność swoich słów? Tymczasem, jedyne prawdziwa rzecz w tych stwierdzeniach polega na tym, że to ty tak uważasz. Stwierdzenie, że coś jest kłamstwem, nie oznacza, że coś jest nieprawdziwe, po prostu ty tak uważasz. Twierdzenie, że coś jest pewne nie stwarza tej pewności, ale świadczy jedynie, że ty tak uważasz. O ile nie jesteś naukowcem, twoja obserwacja zawsze będzie pozbawiona obiektywizmu, a nawet naukowiec może popaść w pułapkę przywiązania się do wyników eksperymentu.
Tak naprawdę to nie jest żadne odkrycie i w zasadzie każdy doskonale zdaje sobie z tego sprawę, jednak w ferworze życia każdemu – również mi – zdarza się o tym zapomnieć. Moja i twoja opinia jest jedynie opinią, subiektywnym odczuciem, z którym każdy ma prawo się nie zgadzać. Nie przeszkadza to jednak wielu ludziom świadomie o tym zapominać i brnąć na oślep w swoich opiniach – w ten sposób rodzi się postprawda.
To przywiązanie do opinii i wiara w ich prawdziwość daje jednocześnie odpowiedź na pytanie, czym jest mądrość. Monteskiusz stwierdza, że oznaką mądrości jest stałe zadowolenie. Lao – Tsy widzi ją w zrozumieniu istoty tao, a więc podążeniem drogą cnoty, umiaru i szukaniu równowagi. Jednak dla nas najlepszym wyjaśnieniem niech pozostanie zwykła, prosta, a jakże skuteczna samoświadomość. Dokładnie ta, która w chwili, gdy formułuję jakiś osąd i jestem przekonany o jego słuszności ma odwagę zapytać: Czy aby na pewno? Dlaczego tak myślisz? Samoświadomość, która czuwa nad tym, abym nigdy nie przestał kwestionować swoich i cudzych poglądów. Samoświadomość swoich braków, błędów i wad. Ten opisany w cytacie Maraiego, przerażający – gdy się go źle używa – i zachwycający w rękach tych, którzy ową samoświadomość pielęgnują, rozum.