Jako nastolatek zaczytywałem się w dziełach Nietzschego. To była dość dziwna relacja, bo byłem wtedy mocno zaangażowanym chrześcijaninem i nietzscheańska koncepcja, w której bóg umarł była czymś, z czym nie mogłem się pogodzić. Pisałem więc notatki z krytycznymi uwagami na marginesach „Tako rzecze Zaratustra” i innych książek. Jednak ciągnęło mnie do jego nauk. Wtedy najbardziej podobały mi się mocne sformułowania pisane w duchu nadczłowieka. Dzisiaj zupełnie inne sformułowanie Nietzschego do mnie przemawia najmocniej.
Chodzi o następujące słowa: „Ten, który z demonami walczy, winien uważać, by samemu nie stać się jednym z nich. Kiedy spoglądasz w otchłań ona również patrzy na ciebie”. Jest w nich wielka mądrość i wiele wniosków. Przede wszystkim wielka prawda, że wszystko w życiu ma swoją cenę. Większość rzeczy jest w życiu za darmo, jednak nie oznacza to, że nie trzeba się o nie starać. Cokolwiek w życiu robimy, pozostawia to ślad, którego nieraz nie widzimy. Jednak świat jest nierozerwalną całością i niekończącą się wzajemnością. Zarówno dobry jak i zły czyn ma swoje konsekwencje. Brak czynu również.
Słowa te przekonują mnie również dlatego, że są bardziej ludzkie niż boskie tyrady z „Tako rzecze Zaratustra”. I przede wszystkim, tragiczny koniec Nietzschego pokazuje, że były prawdziwe. Słowa też mają swoje konsekwencje. Te jedynie wypowiedziane nie zawsze, czasami poniesie je wiatr i ulegną zapomnieniu, jednak te zapisane mają to do siebie, że często znajdziemy się w sytuacji, która je zweryfikuje. Właśnie tak było z Nietzschem, w którymś momencie życie powiedziało sprawdzam i biedny Fryderyk nie uniósł mitu nadczłowieka i zapłacił za to najwyższą możliwą cenę. Dlatego te słowa, ku przestrodze i pamięci pozostają tym bardziej aktualne.