Droga kobieto. Wyobraź sobie, że żyjesz w świecie, gdzie przez wiele lat ubierasz się jak chcesz, masz tyle par butów, ile ci się zechce i jeśli tylko masz czas i pieniądze, kupujesz sobie nowy ciuch. Jednak w pewnym momencie życia musisz się zdecydować i wybrać jeden rodzaj garderoby, który będziesz nosić do końca swojego życia. Będziesz z nim na dobre i na złe, co nie będzie łatwe, ponieważ z czasem twój strój będzie wyglądał coraz gorzej, a sklepowe ekspozycje będą cię kusiły na każdym kroku. Każdego dnia będziesz się zastanawiała, czy gra jest warta świeczki.
Powyższy opis to oczywiście mocno niedoskonała analogia małżeństwa z punktu widzenia mężczyzny. Gdy młody, jurny, szczycący się swoimi podbojami miłosnymi dwudziestokilkulatek spotyka tę jedyną i oświadcza jej się, rzadko kiedy zdaje sobie z tego sprawę. To odkrycie pojawia się po części wtedy, gdy w grę wchodzi szara rzeczywistość, ale również wtedy, gdy odkrywa zaskakującą rzecz. Nawet będąc zakochanym i wiernym wybrance swojego serca, wcale nie przestaje myśleć o innych kobietach! W tym momencie najłatwiej oczywiście uderzyć w ton potępienia, jacy to mężczyźni są podli i że myślą tylko o jednym – w końcu łatwiej coś ocenić niż zrozumieć. A by zrozumieć mężczyzn, trzeba pamiętać, że na długo przed tym, gdy człowiek wymyślił ideę monogamii, natura miała zupełnie inny plan dla człowieka…
Spośród wszystkich gatunków zwierząt jedynie trzy procent to gatunki monogamiczne. I nawet wśród nich zdarzają się zamiany partnerów. U ptaków, które najczęściej cechuje monogamia, „zdrady” wykryto u 30% badanych osobników. Można oczywiście cytować badania, zgodnie z którymi jądra mężczyzn jednoznacznie wskazują na tendencje do poligamii, skoro są o ponad 50% większe w stosunku do monogamicznych goryli, jednak to rozumowanie do niczego nie prowadzi. Natura nie zawracała sobie głowy etyką i moralnością, po prostu dała ludziom cechę, która zwiększyła ich szanse przetrwania. A ponieważ jest mądra, dała im również rozum. I tutaj przechodzimy do sedna sprawy.
Na dobrą sprawę nigdy nie dowiemy się, kto tak naprawdę w nas myśli. Czy mężczyzna myśli o innych kobietach, ponieważ ma to w genach? Może tego podświadomie pragnie? Może dzieje się tak dlatego, że wracając do domu widzi dziesiątki bilbordów z modelkami w strojach plażowych? To nie ma znaczenia. Jedyne znaczenie ma to, co z tym zrobi. Gdybyśmy ślepo wierzyli w to, że musimy postępować zgodnie z tym, jak zostaliśmy stworzeni, nigdy nie wyszlibyśmy z jaskiń i nie zaczęlibyśmy tworzyć większych społeczności, z których powstały cywilizacje. I okazało się, że w cywilizowanym świecie monogamia się przydaje. Lepiej mieć jednego, ale sprawdzonego partnera, którego się zna i na którym można polegać. A jeśli komuś to nie odpowiada, to wcale nie musi się żenić ani tworzyć związku na całe życie.
Można dołożyć jeszcze inny aspekt. Człowiek ma skłonności do poligamii nie ze względu na uwarunkowania biologiczne, ale psychiczne. W końcu większość ludzi lubi nowości, nikt nie wybiera sobie samochodu na całe życie, a coraz rzadziej wybiera się tego typu pracę. Wakacje w nowym miejscu są na dłuższą metę bardziej kuszące niż jeżdżenie w kółko w to samo. Do tego dochodzi konsumpcjonizm, który kładzie coraz większy nacisk na doświadczanie nowości. Skoro dobrze jest zmieniać wszystko co rok, to dlaczego mam żyć z jedną osobą przez całe życie? Czy nie byłoby ono bogatsze, gdybym co kilka lat wiązał się z kimś innym? – może pomyśleć sobie zarówno mężczyzna jak i kobieta. Istnieje rozwiązanie tego dylematu. Opisałem go w poprzednim wpisie. Życie nie jest czymś stałym. Popularne powiedzenie mówi, że ludzie się nie zmieniają. Otóż nie mogę się z nim zgodzić. Ludzie się nie zmieniają, jeśli podejmują decyzję o tym, aby się nie zmieniać. Gdy sam patrzę na siebie sprzed kilku lat, to wcale siebie nie poznaję. Mój wygląd, światopogląd, zainteresowania, praca i twórczość są zupełnie inne. Jeśli zatem zwiążę się z kimś, kto również będzie się zmieniał, to nie grozi mi stagnacja i nuda.
Zatem, nie ma większego znaczenia czy człowiek jest mono czy też poligamiczny. Cała ta dyskusja ma sens, gdy prowadzi do zrozumienia, że znaczenie ma to, jak zdecyduję się żyć. Bo jeśli ktoś będzie się wiązał co chwilę i za każdym razem będzie się to kończyło jedynie przeciętnym seksem, podczas gdy on pragnie dobrego to może lepiej aby znalazł jedną kobietę, dla której seks będzie równie ważny i spędził z nią całe życie? Ale aby dojść do takiego wniosku trzeba nie wykazać się już w myśleniu nie mono ale poligamią.