„Inteligentny wszystko zauważa. Głupi wszystko komentuje” – rzekł kiedyś niemiecki poeta Heinrich Heine. Te słowa nie tracą dzisiaj nic na aktualności. Świat jest pełen stwierdzeń, pęka od milionów rad i komentarzy, życia nikomu nie starczy, aby je poznać, a co dopiero zastosować. Gdy wszyscy wokół komentują, najtrudniej zrobić jedną prostą rzecz – zamknąć się.
Nie chodzi o to, aby nie komentować w ogóle, ale na początek ograniczyć się do tematów, które znam. Bądźmy szczerzy, nikt nie jest w stanie znać się na wszystkim. Nie sposób dobrze komentować politykę, literaturę, motoryzację, kuchnię, zdrowie, modę, edukację, sztukę i filozofię. Tymczasem większość ludzi i tak będzie się wypowiadać na każdy temat, oby tylko coś powiedzieć. Tym samym sieć pełna jest trendów napędzanych ignorancją i głupotą, a nieliczni, którzy myślą i potrafią to wytknąć, dostają łatkę hejtera.
Jak już pisałem wcześniej, jest jedna główna przyczyna takiego stanu rzeczy. Ocenianie daje oceniającemu poczucie ważności. Jeśli jednak komentarz pozbawiony jest merytoryki i nie dopuszcza sprzeciwu, nie wnosi absolutnie nic. To tylko kolejny głupi mur, o który trzeba się potykać w świecie. Nikt nie uczy nas sztuki komentowania, a przydałby się dzisiaj taki przedmiot. A dla najambitniejszych powinny być przewidziane zajęcia z milczenia.
Jest powód, dla którego milczenie jest takie trudne. To, że nie komentuję i milczę, nie oznacza, że przestaję myśleć – przeciwnie. Zostaję ze swoimi wątpliwościami sam, zatem muszę się z nimi zmierzyć. W takim cichym – z zewnątrz – umyśle odbywa cię bardzo głośny i jednocześnie niezwykle twórczy dialog. I to jest największa sztuka dobrego komentarza – umieć zmilknąć, umieć się z tym zmierzyć i dopiero wtedy – o ile mój komentarz wniesie coś do dyskusji – podnieść rękę lub wcisnąć enter. Milczenie jest tym trudniejsze, że w końcu nikt nie komentuje czegoś, co go nie obchodzi. Komentujemy to, co budzi nasze żywe emocje, dlatego tak trudno jest się od tego powstrzymać.
Najlepsze jest to, że ta metoda doskonale sprawdza się w codziennym jak najbardziej realnym życiu. Nieraz – o czym najczęściej zapominają panie – lepiej zamilknąć i w milczeniu zadać sobie trud zastanowienia się, dlaczego druga osoba tak postąpiła. Łatwiej oczywiście od razy wytknąć błąd, a jeszcze lepiej dodać swój własny komentarz. Tylko komu to będzie służyć jeśli nie komentującemu? A osoba krytykowana nic nie powie, jednak jest spora szansa że nie powie już nic nigdy więcej i utraci się ją na zawsze. Zatem, – uwaga, zabrzmi to w duchu Oświecenia – warto myśleć, zastanawiać się, polegać na własnym umyśle, a nie ulegać podszeptom własnych emocji.