„To jedna z największych niesprawiedliwości naszego świata. Jedni mają czas na myślenie, a innym nie jest na to dana ani chwila. Prawo do zastanawiania się nad sensem życia powinno zostać dopisane do listy praw człowieka jako jedno z najbardziej oczywistych” – pisał Henning Mankell w „Grząskich piaskach”. Wiele powiedziano o sensie życia, nakręcono o nim wiele filmów i napisano równie dużo książek. Jest jednak pewne zagrożenie w szukaniu sensu życia, które sprawia, że życie może stracić go na zawsze.
Zawsze imponowali mi ludzie nie mający nic lub tak niewiele, że lepiej byłoby nie mieć nic. Właśnie ci, o których pisał Mankell – nie mający nawet możliwości aby zastanowić się nad sensem życia, ponieważ ciągle walczą o przetrwanie. Na wojnie, ulicy, fabryce. Człowiek mający rodzinę, pracę, choć jednego przyjaciela nie powinien mieć nawet prawa do narzekań, jednak paradoksalnie nieraz i tak szuka tego sensu. To nie jest złe, Einstein w ten sposób definiował człowieka religijnego – jako tego, kto znalazł odpowiedź na pytanie o sens życia. Gorzej, jeśli to pytanie stanie się ważniejsze niż samo życie. Wtedy łatwo wpaść w pułapkę czegoś, co nazywam sensoholizmem.
Sensoholik będzie szukał znaczenia we wszystkim, co robi. Będzie zadawał sobie pytania o sens i znaczenie tam, gdzie wystarczy tylko i aż po prostu żyć. Sensoholik pozwala, aby umysł stał się dominującą sferą jego życia, zapominając, że człowiek jest syntezą – umysłu, serca, duszy i ciała. Sensoholik będzie często popadał w melancholię, co może być dobre, gdyż melancholia i smutek bywają twórcze. Jednak stąd już tylko krok do depresji i jeśli w porę tego nie zauważy, może w nią wpaść.
Nie ma się co oszukiwać, żyjemy w czasach, gdzie piszący i czytający te słowa mają zaspokojone przynajmniej podstawowe potrzeby. Jednocześnie to czasy, w których niewolnictwo wciąż istnieje, co więcej jest największe w historii, podobnie jak dysproporcje w zarobkach najbiedniejszych i najbogatszych, co jest tego pochodną. Przybiera ono jedynie inne postaci niż miało to miejsce w przeszłości, przez co jest trudniejsze do wychwycenia na pierwszy rzut oka. Co więc sprawia, że człowiek cierpiący z głodu i nieludzkiego zmęczenia mimo wszystko nie chce umierać? Odpowiedź brzmi: siła życia. To bez wątpienia najtrudniejsze z pytań, jakie można sobie zadać, o wiele trudniejsze od pytania o sens życia. Co jest tą siłą życia, która sprawia, że jedni ludzie nie poddają się, gdy tracą pracę, umiera ich bliski albo sami dowiadują się, że są śmiertelnie chorzy, ale wciąż walczą o wyzdrowienie, jak chociażby cytowany na początku Mankell?
Myślę, że to właśnie ta siła życia nadaje naszemu życiu sens. A ten sens polega na tym, że życie jest sensem samym w sobie. Człowiek mający w sobie ową tajemniczą siłę jest w stanie przepracować całe życie w fabryce za trzy dolary miesięcznie i umrzeć z godnością na twarzy, tak samo jak w innych okolicznościach mógłby napisać wielkie dzieło i stać się osobą sławną. Zresztą nie trzeba szukać aż tak daleko – połowa Polaków pracuje za mniej niż 1800 zł miesięcznie, bez większych perspektyw na zmianę i w ciągłej niepewności zatrudnienia i mimo wszystko nie poddaje się w tej beznadziejnej walce. Nigdy nie dowiemy się, czym jest siła życia. Może jest kodem DNA, którego nie odkryli jeszcze naukowcy? Może jest formą manifestacji boskiej obecności? Może jest ona dana w większym potencjale tylko nielicznym? Niewykluczone, że deficyt siły życia jest główną przyczyną depresji, a ludzie krajów wysoko rozwiniętych, którzy nie muszą już walczyć o przetrwanie, coraz częściej cierpią z powodu jej braku, który przejawia się w poczuciu pustki i bezsensu?
Nie ma co smucić się z tego powodu. Warto być wdzięcznym za to, że owa tajemnicza siła wciąż jest w nas. Zakończmy więc najpiękniejszym wierszem, jaki napisano ku jej czci:
Z okopów najmroczniejszej Nocy,
których już nigdy Dzień nie skruszy
dziękuję bogom, których Mocy
zawdzięczam hardość swojej duszy.
I chociaż ogrom cierpień wkoło,
me usta skargą niesplamione.
Spadają ciosy na me czoło
choć zlane krwią, lecz podniesione.
Tu, gdzie się rozpacz z bólem splata,
jedynie Śmierć się zakraść może.
W grozie mijają długie lata,
lecz strach mnie nie zmógł i nie zmoże.
I chociaż kroczę wśród Chaosu,
błądzę w Cierpieniu mrocznej głuszy,
jestem Kowalem swego Losu.
i Kapitanem swojej Duszy.
[William Ernest Henley]