Są obrazy, które niezwykle szybko zyskują sobie miano kultowych. Można je oglądać w nieskończoność i za każdym razem człowiek czuje się równie wspaniale jak podczas pierwszego zetknięcia. Jakakolwiek próba ich naśladownictwa kończy się niepowodzeniem. Co musi się wydarzyć, żeby powstało takie dzieło? O tym dzisiaj na przykładzie jednej z najlepszych produkcji Sergio Leone, czyli „Pewnego razu na Dzikim Zachodzie”.
Kreacja nigdy nie jest w mocy jednostki. Znika całkowicie, gdy jednostka z jej umiejętnościami, zdolnościami, technikami i tak dalej, staje się dominująca. Kreacja jest ruchem niepoznawalnej esencji całości; nigdy nie jest ekspresją cząstki.
Powyższe słowa Krishnamurtiego są pierwszą wskazówką. Wielkie dzieła kinowe nie powstają w wyniku połączenia wybitnego reżysera, dobrego aktora i średniej ekipy. Kultowy obraz powstaje, gdy wszyscy, absolutnie wszyscy spotykają się w szczytowym momencie swojej twórczej drogi. „Pewnego razu…” jest tego doskonałym przykładem. Powstało, gdy każdy był w stanie wykrzesać coś wybitnego dzięki wzajemnemu oddziaływaniu. Mamy więc Sergio Leone, który z perwersyjną wręcz konsekwencją dba o każdy detal zgodnie z zasadą pokaż, a nie mów, co pozwala smakować w nieskończoność każdą niespieszną scenę, nie pozbawiając jej przy tym napięcia. Mamy wspaniałą muzykę Morricone, która jest jednocześnie tożsama z głównym bohaterem – harmonijka staje się symbolem przełomowego momentu w jego życiu i początkuje całą historię. Wreszcie, mamy głównych bohaterów. Bransona, który skutecznie stosuje zasadę im mniej starasz się imponować, tym bardziej imponujący jesteś. Henry Fonda z kolei doskonale wykorzystuje rzadką okazję, aby pokazać swoje złe oblicze grając ciemny charakter. Tło doskonale uzupełnia piękna Clauda Cardinale i barwny Jason Robards. Jeśli dodamy do tego nieodmiennie zachwycający krajobraz pustyni i świetny montaż, to mamy już wszystko.
Co jednak ujmuje w tym obrazie najbardziej, to jego niezwykłe piękno, którego mało kto się spodziewa. W końcu western nie jest gatunkiem, który ma za zadanie wzruszać i na długa zapadać w pamięć. Jednak Leone nie zamierzał pokazywać jak jest ani jak było. W końcu łatwo się domyślić, że każda ziemia obiecana, gdzie rację forsuje się siłą to miejsce gdzie podstawowe ludzkie wartości będą gwałcone. Leone stworzył jednak obraz, w którym to wartości urzekają nas najbardziej, ponieważ bajecznie bogaty Morton, która uważa, że można kupić człowieka jest jednocześnie największym przegranym. Otrzymujemy więc piękną baśń, w której dobro wygrywa, a zło i tak ma ludzkie oblicze. Tym samym obraz ten jest wspaniałym mitem, czyli piękną i prawdziwą historią, która nigdy się nie wydarzyła, ale do której tęskni w głębi duszy każdy człowiek. I właśnie stałe zaspokajanie tej tęsknoty czyni to dzieło tak wyjątkowym. A na koniec posmakujmy to jeszcze raz: