2020 rok – warto zapamiętać sobie tę datę. Przewidywanie wydarzeń geopolitycznych słusznie uchodzi za dziedzinę bardziej niepewną niż prognozowanie pogody, jednak jest spora szansa, że w przyszłym roku coś się zmieni w układzie sił na świecie.
Pomińmy wszystkie sygnały świadczące o tym, że lada chwila nastąpi kolejny kryzys, wszak kryzysy były są i będą. Pisząc o zmianach mam na myśli przede wszystkim Marka Zuckerberga i projekt krypotowaluty Libra. Trudno znaleźć rządową instytucję i polityka, który nie krytykowałby tej inicjatywy. Krytykują ją Bank Rezerw Federalnych, Donald Trump i Unia Europejska. Jednak za tą krytyką czai się wielka obawa.
Facebook to ponad 2,5 miliarda uczestników. Rynek Euro to niewiele ponad 550 milionów uczestników. Poza tym Euro i każda inna waluta oznaczają niepewność oraz kojarzą się nam z rządami i bankami centralnymi. Ogólnoświatowe zadłużenie jest jednoznacznym dowodem na to, że banki oraz rządy nie mają pomysłu na to, jak uzdrowić światowy system monetarny. Każdy woli dzisiaj inwestować w nieruchomości, złoto lub kryptowaluty. A to tylko wierzchołek góry lodowej. Kilkanaście lat od stworzenia międzynarodowych organizacji widzimy po prostu, że większość z nich sobie nie radzi. ONZ nie zapobiega skutecznie wojnom. Organizacje charytatywne nie wyeliminowały głodu ani chorób. Jeżeli ktokolwiek radzi sobie dobrze we współczesnym świecie, to są to korporacje. Dlaczego zatem im nie zaufać, zwłaszcza gdy mają taką ludzką twarz jak Facebook?
Owszem, Libra to kryptowaluta, ale w czym różnić się ona będzie od naszych PLN-ów, z których większość i tak nigdy nie wiedzieliśmy na oczy? Poza regulacjami prawnymi dla użytkownika internetowego nie będzie to miało większego znaczenia. Tym bardziej, że w projekt zaangażowane będą wszystkie liczące się korporacje, od Ubera przez Mastercarda po Spotify. Zostanie to więc na pewno zrobione dobrze i skutecznie. Ciemną stroną będzie to, że teraz Facebook i korporacje będą wiedziały nie tylko wszystko o naszych zainteresowaniach ale również o naszych finansach. Tylko że powoli zdajemy sobie sprawę, że tak naprawdę wszystko zmierza w tym właśnie kierunku. Pytanie nie brzmi już, czy oddamy komuś pełny wgląd w nasze życie, ale komu go damy.